• Ustka 2010

        • Zielona Szkoła - Ustka 2010

           

          Zielona Szkoła jest tak atrakcyjną formą nauki, że czekamy na nią cały rok. Bo czy może być inaczej, skoro zamiast siedzieć w ławce szkolnej przebywamy właściwie cały czas na łonie przyrody, a uczymy się – przez odkrywanie i działanie.

          Tak było i tym razem, kiedy to po raz czwarty już 35 uczniów z Parszowa oraz opiekunowie: Katarzyna Lipińska (kierownik), Barbara Gajewska, Grażyna Frankiewicz, Izabela Drabikowska, Edyta Spilska i Izabela Bilska wybrali się do nadmorskiej miejscowości Ustka, aby przez niemalże 6 dni (10 – 15. 05.2010) poznawać i podziwiać atrakcje okolicy.

          Tradycyjnie już nasz pobyt rozpoczęliśmy od pokłonienia się morzu. Wybraliśmy się tamże następnego dnia po śniadaniu. Przy okazji odbyliśmy spacer po Ustce mijając po drodze jej starą część, domki rybackie i kamieniczki, port, molo i promenadę nadmorską. Stad już o krok znajduje się szeroka i piaszczysta plaża z urzekającym widokiem na morze.

          Ponieważ radość czerpiemy z piękna krajobrazu, a pogoda też dopisała – powitanie z morzem również było radosne.

          Pierwszy dzień upłynął nam na zwiedzaniu Ustki, w tym latarni morskiej wybudowanej w 1892 roku, posiadającej ośmiokątną wieżę o wysokości 21,5m. Skorzystaliśmy też z walorów zdrowotnych, spacerując piękną plażą i dotleniając płuca powietrzem z solanek.

          Zwiedziliśmy także port, obsługujący głównie statki turystyczne, stare kamieniczki usytuowane wzdłuż wąskich uliczek i Muzeum Chleba. Jest to jedna z nielicznych placówek tego typu w Polsce. Na poddaszu starej piekarni Eugeniusza Brzóski zobaczyliśmy stary sprzęt piekarniczy, m.in. XVII – wieczne urządzenie do wyrabiania ciasta, mieszadła do ciast i masy kremowej, czy gofrownicę z początku XXw. Ciekawostką był przedwojenny automat do sprzedaży cukierków i prototyp ekologicznej, działającej bez prądu lodówki. Obejrzeliśmy tez film przedstawiający historię wypiekania i wyrobu chleba. Można było też podziwiać kolekcję drzwi wsadowych do pieców piekarniczych, zbiory znaczków związanych z piekarnictwem i polskie banknoty przed denominacją.

          Następne dni upłynęły nam pod znakiem wycieczek. Pierwszą odbyliśmy do Zamku Książąt Pomorskich w Słupsku, pochodzącym z 1507 roku. Budowla ta pierwotnie gotycka została przebudowana w stylu renesansowym. W przeszłości była to rezydencja książąt pomorskich z dynastii Gryfitów. Przewodnik bardzo ciekawie i z pasją opowiadał nam historię zamku i jej mieszkańców, oprowadzał po komnatach, których ściany były bogato zdobione  w arrasy. ści Spośród zgromadzonych tu eksponatów na uwagę zasługują cynowe sarkofagi książąt pomorskich i tablice herbowe. Podziwialiśmy też upozorowane na lata dwudzieste i trzydzieste ubiegłego wieku pokoje oraz modę z tamtych lat, która obecnie powraca. W sali z wystawą prac Witkacego nie wolno było robić żadnych zdjęć, jednak przy szatni mogliśmy  kupić pocztówkę z jego dziełami. Wstąpiliśmy też do Młyna. Mogliśmy tu obejrzeć, jak wyglądało życie dawniej w różnych regionach Polski, zobaczyć jak się ubierali i żyli Łemkowie. Na ścianach zamieszczono fotografie z lat 20 – tych i 30- tych, dokumenty i izbę upozorowaną na te czasy.

          W Smołdzinie zwiedzaliśmy Muzeum Przyrodnicze Słowińskiego Parku Narodowego. Starannie przygotowana ekspozycja prezentowała florę i faunę parku. W gablotach mogliśmy obejrzeć wypchanych przedstawicieli najważniejszych gatunków zwierząt, jakie żyją lub pojawiają się na tych terenach. Kolorowe plansze pokazywały rodzaje lasów występujących na obszarze Parku, a zdjęcia dokumentowały, jak pod wpływem wiatru i działalności morza zmienia się plaża. Dzieci z wielkim zaciekawieniem wsłuchiwały się w słowa pani przewodnik, która ubarwiała swoją opowieść wieloma legendami.

          Czy można być jednocześnie nad morzem, na pustyni, nad jeziorem i pośród bagien? Oczywiście tak – w Słowińskim Parku Narodowym.

          Mieliśmy zaszczyt przejść malowniczym szlakiem turystycznym prowadzącym przez lasy, bagna, jeziora i wydmy Parku. Podziwialiśmy krajobraz ruchomych wydm, odbyliśmy też długi spacer brzegiem morza, delektując się słońcem, wybierając z piasku bursztyny i muszelki, wdychając zawarte w morskim powietrzu minerały, które mobilizują układ odpornościowy, zapobiegając jesienno – zimowym infekcjom.

          Schodząc z plaży w kierunku Czołpina, szliśmy lasem nienaruszonym ręką ludzką, mijaliśmy powalone drzewa, pozostawione do samoistnego rozkładu. Przeszliśmy ścieżkę dydaktyczną prezentującą roślinność nadmorskiego boru. Jednak najbardziej atrakcyjna jest tu najwyższa w Słowińskim Parku Wydma Czołpińska o wysokości ponad 50 m. n.p.m., gdzie zbudowano w 1875 r.latarnię morską, którą też zwiedziliśmy.

          Z tego miejsca zapamiętamy unikatowe w skali europejskiej tereny pustynnych wydm będące wspaniałym miejscem do relaksu i aktywnego wypoczynku. Teren Parku to ostoja ponad 250 gatunków ptaków i 1600 gatunków roślin, dlatego SPN wpisany jest na Listę Światowych Rezerwatów Przyrody UNESCO, co świadczy o jego randze i wartości przyrodniczej.

          Ostatni punkt naszych ciekawych wycieczek to Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach, znajdujące się w niedalekiej odległości od latarni.

          Powstało ono z myślą o ratowaniu kultury materialnej dawnej ludności kaszubskiej, zwanej Słowińcami. Położone jest w centrum Parku Narodowego, co dodaje mu autentyczności i podkreśla symbiozę z otaczającą przyrodą.

          Najstarszym obiektem w muzeum jest chałupa pochodząca z XVIII wieku. Inne chałupy pokazują wystrój międzywojenny i lata czterdzieste. Na terenie muzeum podziwialiśmy magazyn rybacki z łodziami i wyposażeniem rybaka :sieciami, siekierami do rąbania przerębli, kotwicami itp. Niedaleko magazynu znajduje się szałas rybacki. Wizyta w Klukach pozwoliła nam poznać kulturę słowińców i przenieść się w odległe, nieznajome czasy. Wspominamy też panią przewodnik, która spędziła z nami cały dzień i wzbudziła w nas ciepłe uczucia.

          Ostatni dzień przeznaczyliśmy na zakup upominków, spacer i pożegnanie z morzem.

          Mile wspominać będziemy błądzenie po lesie, gdzie jeszcze chwila, a zapadający zmrok nie pozwoliłby nam odnaleźć drogi. Był to tzw. „spacer z dreszczykiem” ,co niektóre dzieci uwielbiają. Oprócz walorów turystyczno - krajobrazowych uczniowie Zielonej Szkoły mieli okazję uczestniczyć w zajęciach na terenie ośrodka: wypełnianie kart pracy, zajęcia plastyczne połączone z ilustrowaniem zdarzeń (wykonywanie folderu), dyskoteka, zajęcia sportowe i poświecone zdrowemu stylowi życia, jak:

          • Zdrowe racjonalne żywienie
          • Higiena spożywania posiłku
          • Odpowiedni ubiór
          • Utrzymywanie porządku w pokojach
          • Higiena osobista
          • Potrzeba odpowiedniej ilości snu

          W trakcie takich zajęć dzieci obserwując –uczą się –wspólnie mieszkać, pomagać sobie i akceptować się wzajemnie. Poza wszystkim pobyt na Zielonej Szkole był też swoistym testem na kondycję, gdyż dominowały zajęcia w terenie. Ten test jednak wszyscy zdali na szóstkę.  Kończąc należy stwierdzić, że Zielona Szkoła w tym roku jak i w poprzednich latach była bardzo udana. Dopisywała nam pogoda, humor, kondycja, ciekawość poznawcza, dzieci były grzeczne, a opiekunowie –nie wprowadzali rygoru.

          Pojawia się pytanie- dokąd za rok? Odpowiedź jest łatwa znów nad morze. Dlaczego?” Bo morze ma to do siebie , że za jego wypukłym horyzontem można zobaczyć, czego dusza zapragnie ‘’. Zatem – „nasze święte, nieskończone morze” - do zobaczenia za rok !

          Uczestnicy Zielonej Szkoły wraz z opiekunami dziękują wszystkim sponsorom:

          Burmistrzowi Miasta i Gminy Wąchock – Jarosławowi Sameli

          Posłowi na Sejm RP – Krzysztofowi Lipiec

          Karolinie Włodarczyk – prezes firmy Spec-Bet

          Bankowi Spółdzielczemu w Wąchocku.

          Bez ich pomocy nasz pobyt nad morzem nie byłby tak atrakcyjny!